Po ogłoszeniu na studium biblijnym rozwodu przez adwokat kościelny w Warszawie, poczułem się, jakbym patrzył na nią z góry, jakbym akceptował porażkę lub stanął po stronie wroga. Po prostu nie chciałem trzymać się fałszywej nadziei (emocjonalna przeszkoda na drodze do uzdrowienia), co spowodowało, że poczułem się winny i zawstydzony moim nowym statusem. Nie wiedzieli o latach, które modliłem się, aby moje małżeństwo było boskie. Nawet kiedy zdałem sobie sprawę, że moje małżeństwo jest spętane grzechem, nadal się modliłem. Modliłem się jeszcze mocniej, pościłem, aż straciłem wagę. Jezus może tchnąć z powrotem w osobę, z pewnością może przywrócić małżeństwo, które zostało już zabite przez skruszony grzech.
Chciałam pójść za moim nieszczęśliwym mężem i przyprowadzić go do domu. Spędziłam niezliczone dni i noce na kolanach, błagając Boga o dziedzictwo. Trzymałam się każdej ostatniej nadziei. Jednak moje małżeństwo wciąż nie zostało zbawione przez Boga ani osobę jaką jest adwokat kościelny. Wierzę, że Bóg wybrał mnie z niewoli myślenia, że moje modlitwy mogą uratować moje małżeństwo, abym mógł ponownie się z Nim połączyć, odzyskać mój pokój i radość i dalej głosić odkupienie po rozwodzie (poprzez tę służbę uzdrawiania rozwodów). Dla wielu z nas nasze małżeństwo nie zostało uratowane z tego czy innego powodu. Ale nigdy nie było tak z powodu braku modlitwy. Może bardziej z braku prawdziwej skruchy niż czegokolwiek innego.
Gdybym był dzisiejszą asertywną osobą, podszedłbym do tych kobiet indywidualnie i zapytałbym ich, czy ich nie uraziłem, czy podzieliłbym się tym, jak obraziły mnie ich krzywdzące czyny. Dałoby im to szansę na odpowiedź, gdyby tego chcieli. Wtedy mógłbym przystąpić do rozmowy z innymi, a potem z adwokatem kościelnym i z samym Kościołem na ten temat, jeślibym chciał. Może wtedy poczułbym, że zrobiłem wszystko, co mogłem, aby naprawić związek (który, jak zakładałem, był bliski, dopóki nie zostałem zablokowany), zanim adwokat kościelny ogłosił jego rozpad.